niedziela, 22 listopada 2015

Let the show begin




Na 25* urodziny postanowiłam sprawić sobie… bloga. Już chyba szóstego w moim życiu, ale pal licho! Ta myśl chodziła za mną od ponad 18 miesięcy. Pojawiała się wieczorem, gdy kładłam się do łóżka, towarzyszyła mi w czasie wielogodzinnych spacerów po moim ukochanym mieście, w trakcie górskich wędrówek i w czasie codziennych czynności. W zasadzie nie było dnia, w którym nie rozważałam tego pomysłu. Co więc mnie powstrzymywało? Po pierwsze: nie potrafiłam zdecydować czy chciałabym pisać o Zurychu czy też o Szwajcarii ogólnie. A może powinnam raczej postawić na podróże lub życie na emigracji? Od jakiegoś czasu chodzi mi także po głowie testowanie zuryskich restauracji/kawiarni/barów/małych sklepików. Trudny orzech do zgryzienia. Czy fakt, że właśnie jestem w trakcie pisania notki inauguracyjnej świadczy o podjęciu decyzji dotyczącej tematyki bloga? Ależ skądże! Postanowiłam jednak iść na żywioł i pozwolić sobie na wielorakość tematów. Może z czasem wyłoni się jeden główny wątek, na którym się skupię (choć szczerze w to wątpię).

Drugą przeszkodą, na którą natrafiałam w ciągu ostatnich miesięcy był brak weny. W zasadzie to istota problemu polegała na tym, że gdy tylko siadałam przed komputerem natychmiast zapominałam o czym chciałam pisać lub nie potrafiłam znaleźć odpowiednich słów. Nie pomagały notatki, nie pomagały spacery, nie pomagał dyktafon. Mogłam spędzać godziny wpatrując się w ekran komputera i i tak nie byłam  w stanie napisać dwóch zdań.

Nie wiem skąd ta nagła zmiana. Być może magiczna liczba 25 sprawiła, że stałam się gotowa. A może to zasługa jesieni i coraz krótszych dni.

Do Szwajcarii zawitałam po raz pierwszy w 2010 roku i to właśnie tu postanowiłam ułożyć sobie życie. Szwajcaria jest dla wielu Polaków wciąż mało znanym miejscem. Kojarzymy ją z bankami, czekoladą, serami, krowami, Alpami, ONZ. Mało kto jest w stanie wymienić więcej niż 4 miasta leżące w Szwajcarii (no cóż, arogancja zuryska weszła mi w krew i powiem, że właściwie państwo to posiada tylko jedno miasto, jakim jest Zurych). Wysokie ceny skutecznie odstraszają wielu turystów, a kraj ten dla sporej grupy osób wciąż pozostaje w pewnym sensie egzotyczny.

A we mnie od czasu przeprowadzki zrodziła się potrzeba, by pokazać innym moją Szwajcarię. By dzielić sie zdjęciami, historiami, wspomnieniami, ciekawostkami. Moim wymarzonym krajem docelowym była zawsze Italia. Los/splot przypadków wysłał mnie do państwa zupełnie odmiennego od spontanicznej, smakowitej, pełnej temperamentu Italii. No cóż... los potrafi być przewrotny. Okazało się jednak, że Zurych skradł moje serce w ciągu niespełna kilku minut. Co więcej: zrozumiałam co znaczy kochać jakieś miasto całą sobą. Mija 5 lat odkąd wysiadłam z autobusu przy zuryskim dworcu, a moja miłość do tego miejsca jest coraz głębsza. Każdy spacer urokliwymi uliczkami czy brzegiem jeziora przypomina mi, jak wielką szczęściarą jestem. Kocham Zurych, jakaś część mnie kocha także Szwajcarię, choć mam temu krajowi wiele do zarzucenia (a z roku na rok lista poszerza się o kilka punktów), cieszę się, że będąc nieszczęśliwą studentką pierwszego roku postanowiłam podążyć za marzeniami i najpierw podjęłam decyzję, a dopiero później (gdy już było za późno) ją przemyślałam.

Co będzie można znaleźć na blogu? Najwięcej będzie zdjęć. Kocham spacerować i podróżować w towarzystwie kamery. Będzie Zurych, będą ukochane Alpy i miasta szwajcarskie (ma nabyta zuryska arogancja udała się na spoczynek). Będą pomysły na to, gdzie można udać się na wycieczkę, które będą mogły służyć zarówno osobom, które mieszkają w Szwajcarii, jak i tym, którzy planują się do niej wybrać na krótszy bądź dłuższy urlop. Będzie życie codziennie na emigracji i walka ze szwajcarską rzeczywistością. Od czasu do czasu pojawią się pewnie fakty i ciekawostki dotyczące tego kraju. Ale będą też podróże poza Szwajcarię i własne przemyślenia na wszelakie tematy. Będą także ludzie, bo bez nich nie byłoby Panny D., bo to oni sprawiają, że pobyt w Szwajcarii jest jednym z najpiękniejszych okresów w jej życiu. Panna D. kocha ludzi miłością bezwzględną i uwielbia poznawać, rozmawiać i słuchać nowych historii.


Czasem będę pewnie kopiować notki ze starego bloga (tak, tak, to już moje drugie blogowe dziecko opisujące Szwajcarię. Pierwsze było jednak przeznaczone tylko dla garstki osób. Wrodzona nieśmiałość... :)).

Blog ten nie będzie różnił się od tysiąca innych blogów, bo wcale nie ciągnie mnie, do tworzenia czegoś nowego, wyjątkowego, oryginalnego. Chcę natomiast podzielić się z innymi cząstką mojego świata i mojej historii. Zachęcam też do dzielenia się swoimi.

Pozdrawiam,

Panna D.

*urodziny miałam 3 tygodnie temu, ale mój komputer to istota niezwykle złośliwa, nie pozwalał mi od tego czasu na napisanie więcej niż dwóch zdań.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz